sobota, 31 marca 2012

4 maja? To już za miesiąc!

Tak jest, został mi już tylko miesiąc czasu do nauki. Tempo powtarzania wszystkiego co niepowtórzone wzrosło bardzo. Nauka angielskiego dopiero od jakiegoś tygodnia stała się stałym punktem codziennego harmonogramu zajęć. Czasami tak przesadzam z dzienną ilością informacji, którą chciałbym przyswoić, że po trzech/czterech godzinach nachodzi mnie refleksja, czy to wszystko będę do jutra pamiętał. Zauważyłem, że im szybciej zdaje sobie z tego sprawę, to tym lepiej wpływa to na efektywność mojej nauki. Bywają też chwile, w których myślę o tych wszystkich zmarnowanych godzinach i dniach, które mogłem przynajmniej w jednej czwartej wykorzystać na coś pożytecznego (przygotowanie do matury :) ), żeby teraz nie ślęczeć nad notatkami, książkami lub klawiaturą, szukając brakujących informacji w necie.

Będzie dobrze!

To właśnie sobie powtarzam każdego wieczora, kiedy mam już dosyć słówek, literatury, wojen napoleońskich itp. Będzie dobrze, bo musi być dobrze. Nie dopuszczam do głowy możliwości porażki. Przecież matura próbna poszła mi całkiem dobrze, więc nie powinienem mieć chyba powodów do obaw? Zaraz będzie Wielkanoc i wymuszona przerwa w nauce. Na pewno mi się przyda, ale czy na pewno wyjdzie mi na dobre? Dużo zależy od tego, jaka będzie za tydzień pogoda. Jedno jest pewne, będzie wesoło w domu i przy stole. Kłótnie, sprzeczki i docinki nadają przecież rodzinnym spotkaniom niepowtarzalnego charakteru :) Tym razem też nie będzie spokojnie.