wtorek, 28 lutego 2012

Liczebniki po angielsku

Znajomość liczebników jest rzeczą podstawową w każdym języku. Umiejętność liczenia jest niezbędna, bez niej nie da się porozumieć. Spróbujmy sobie wyobrazić, że chcemy kupić cokolwiek. Po pierwsze nie wiemy, jak powiedzieć, że chcemy kupić 10 butelek piwa ;) Po drugie, nie zrozumiemy sprzedawcy, który powie nam ile kosztuje te 10 butelek. Dlatego dziś, w ramach luźnego powtórzenia liczebników angielskich proponuję krótki filmik, który pozwoli nam przećwiczyć wymowę liczebników od 100 do 1. Miłego oglądania :)




wtorek, 21 lutego 2012

Lent - Wielki Post po angielsku

Dziś ostatni dzień karnawału. Jutro zaczyna się Wielki Post. Teoretycznie wraz z dzisiejszym wieczorem/nocą skończy się imprezowanie na ponad miesiąc. Praktycznie sprawa nie wygląda tak prosto. Wiem jedno, wielu moich znajomych nie będzie mnie wyciągało na miasto. Pozostała część oczywiście nie przejmuje się Wielkim Postem i ci będą mnie kusić :) Że też mam taką słabą wolę... :) Na pewno jednak ilość zaproszeń i propozycji znacznie spadnie. Dlatego Wielki Post sprzyja nauce angielskiego. Czy jest jeszcze czas w roku, który równie dobrze sprzyja nauce? Chyba nie. 

Czas na drobne podsumowanie. Przez ostatni tydzień nauka szła mi całkiem dobrze. Jednego dnia poświęciłem angielskiemu nawet dwie godziny. Jak na mnie, to nawet dobry wynik. Przez najbliższy tydzień mam zamiar osiągnąć trochę lepszy wynik, bo czas ucieka, a na maturze mam nie tylko angielski. Dziwnie by to wyglądało, jakbym z polskiego dostał o połowę mniej punktów niż z angielskiego. Dlatego nie mogę przegiąć w żadną stronę. Ciekawe, czy uda mi się wypełnić plan minimum? Chwilami mój entuzjazm do nauki zanika w takim stopniu, że zaczynam wątpić w możliwość zdania matury na przyzwoitym poziomie.



poniedziałek, 13 lutego 2012

Wielki come back :)

Na ponad tydzień zaniedbałem swój blog. Podobnie stało się z nauką angielskiego. Jakoś nie miałem energii do tych spraw. To, że znowu tu jestem to chyba zasługa mojego sumienia, które wczoraj uaktywniło się, gdy spojrzałem na English Vocabulary in Use, leżący w najniższej szufladzie mojego biurka, a więc w dziale rzeczy odłożonych na później. Dlatego dziś rano doszedłem do wniosku, że jak tylko wrócę ze szkoły, to zajrzę na bloga i napiszę coś, a może nawet czegoś się pouczę. Moje mocne postanowienie zostanie wypełnione tylko w połowie, o czym świadczy ten wpis.

Matura, a co potem?

Kolejnym ze skutków weekendu jest przypływ myśli na temat tego, co miałbym robić po maturze. Miałem już kilka pomysłów. Wojsko mi nie grozi, tak jak kiedyś innym. Politechnika jest raczej nie dla mnie. SGGW też mnie nie pociąga. Na serio myślałem o uniwerku, albo o SGH. Trochę zazdroszczę ludziom, których zainteresowania są tak określone, że dokładnie wiedzą gdzie chcą iść i do tego na jaki kierunek! Ja będę musiał się nad tym dłużej zastanowić i pogadać ze starszym rodzeństwem ciotecznym o ich karierach studenckich :) Jeśli mi nie pomogą, to może poszperam w necie w celu odnalezienia forów i opinii o uczelniach i kierunkach przez nie oferowanych.

Jutro angielski

Nauka angielskiego odłożona na jutro. Dziś już nie mam na to siły i ochoty. To był i tak ciężki dzień. Może tylko spojrzę na to, co miałbym zrobić i dam sobie spokój. Skoro połowa planu została wykonana, to chyba już coś :) Druga połowa jutro, kiedy będzie grała Liga Mistrzów :)